Z życia pszczelego ula
Witajcie domowe przedszkolaki w ten piękny czerwcowy dzień. Mamy dla Was kilka zadań i opowiadanie o pszczołach. Drodzy rodzice proszę pomóżcie waszym dzieciom.
Z życia pszczelego ula
Antoni był zapalonym pszczelarzem. W jego ogrodzie stały sobie przedziwnych kształtów i kolorów domki dla uli. To on zbudował domki dla swoich pszczółek, a żeby było ciekawiej każdy domek pomalował na inny kolor i ozdobił kolorowymi kwiatkami i listkami.
Opiekował się swoją pszczelą rodziną, a pszczółki za opiekę i pomoc odwdzięczały się Antoniemu pysznym miodem.
Pewnego razu, nim słoneczko wykąpało złociste promyczki w zimnych kropelkach rosy, Królowa Matka zwołała zebranie. W sali tronowej głównego ula zebrały się wszystkie mieszkanki pszczelej rodziny. Robotnice – zbieraczki miodne i pyłkowe – zajęły miejsce blisko królowej. Leniwe trutnie stanęły jak zwykle na samym końcu. Nikt się nie obawiał o jajka i poczwarki, bo zostały w pszczelim żłóbku pod baczną opieką karmicielek.
Tuż u wylotu z ula stanęły dzielne strażniczki, Pilnowały żeby żaden nieproszony gość nie dostał się do ula.
Kiedy Królowa Matka zabrała głos, wszyscy wsłuchiwali się uważnie w jej słowa.
– Moje drogie dziatki – odezwała się Królowa – wiem jak ciężko pracowałyście przez ostatni okres. Uznałam, że należy wam się jakaś rozrywka .Wobec tego ogłaszam miodne zawody. Wszystkie będziecie zbierały nektar – i nie życzę sobie żadnych bijatyk – więc proszę schować żądła. Nagrodą będzie dzień wolny od pracy. Można go przeznaczyć na wypoczynek, albo na wycieczkę do miasta, w którym znajduje się niezwykły dom, znanego z umiłowania do nowoczesnej architektury pana, zrobiony cały ze szkła. Dodatkową nagrodą będzie plaster miodu dla tej pszczółki, która uzbiera najwięcej nektaru. Musimy też pomóc naszemu dobroczyńcy, który ma jechać z miodem do znajomego zielarza, bo nasze wyroby są potrzebne do wyrobu maści, kremów, nalewek i różnych zdrowotnych produktów. Jeśli jesteście gotowe, ogłaszam miejsce zbiórki nektaru: pole rzepakowe.
Kiedy tylko Królowa Matka skończyła przemowę, w ulu zawrzało. Jedni chcieli wziąć udział w zawodach, inni kibicować uczestniczkom. Na komendę „start” pszczółki zbieraczki ruszyły w kierunku pola machając pracowicie skrzydełkami.
Każda z nich swój szlak przeciera, każda pyszny nektar zbiera. Uwijały się jak w ukropie, żeby tylko zdążyć do ula jako pierwsze. Gapie zgromadzeni na szlaku do rzepakowego pola krzyczeli, piszczeli, tupali nóżkami i machali skrzydełkami dopingując zawodniczki.
Jedna z pszczółek uginając się pod ciężarem nektaru nie wytrzymała wysiłku i pac… upadła na ziemię. Szkoda, bo gdyby nie to, to na pewno zdobyłaby medal. Akurat w tych zawodach liczy się szybkość i zwinność w zbieraniu nektaru.
Kilka pszczółek, skrzydełko w skrzydełko, leciało już w drogę powrotną do ula. Nagle stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Pszczółka, która była zupełnie z tyłu, nie wieadomo jakim sposobem, wyprzedziła inne zawodniczki i jako pierwsza usiadła przed Królową Matką. To właśnie ona wygrała miodne zawody i otrzymała nagrodę w postaci dnia wolnego. Pozostałe pszczółki otrzymały specjalne podziękowanie od Królowej za tak wspaniałe współzawodnictwo i zaangażowanie w zbieranie nektaru, który zostanie przerobiony na miód.
Dzień chylił się ku zachodowi i wszyscy mieszkańcy pszczelej rodziny poszli spać. Nie spała tylko zwyciężczyni miodnych zawodów obmyślając plan jutrzejszej wycieczki do miasta…
Ranek zbudził się pogodny. Po krótkiej odprawie pszczółki pofrunęły na pole pod sam las, żeby zbierać nektar. Pszczółka, która wygrała wczorajsze zawody smacznie spała sobie w ulu. Zbudziło ją jakieś poruszenie, jakieś chrapanie, więc bardzo zaciekawiona wyjrzała z ula.
– A to co? Ratunku! Złodziej! Złodziej! – zaczęła wołać przestraszona.
To malutki niedźwiadek wykorzystał sytuację, że pszczółki były w pracy i postanowił ukraść im trochę miodu. Na szczęście z sąsiedniego domku nadleciały pszczółki strażniczki i przegoniły niespodziewanego intruza, a ten uciekał aż się kurzy.
„Myślę, że już nigdy nie odważy się na taki rozbój” – pomyślała nasza przyjaciółka i postanowiła polecieć do miasteczka, żeby zobaczyć szklany domek. Była bardzo ciekawa jak też wygląda i czy można w nim mieszkać.
Lecąc zauważyła, obok znanego na całą okolicę domu, jakieś zamieszanie. Jak udało jej się dowiedzieć, to nieznany rój pszczeli, który przyleciał nie wiadomo skąd i tutaj postanowił zbudować sobie nowoczesny domek. Taki sam jak dom ze szkła i betonu.
„Co za niedorzeczność” – zastanowiła się nasza pszczółka – „Jak tu pracować w takim szklanym domu i jak wychowywać młode pokolenie. Taki dom jest dobry dla ludzi, a nie dla pszczelej rodziny. Przecież wszystkie jej mieszkanki zginą” – pomyślała i bez dalszej zwłoki się długo wróciła do swojego ula.
Tymczasem jej koleżanki pracowały śpiesząc się przy tym okropnie. Nadchodziła zima i należało się dobrze do niej przygotować. Wszystkie zapasy miodu należało zgromadzić w pomieszczeniu, które nazywa się miodnią.
– Bzzz bzzz ,bzzz, a co robią pszczółki w czasie zimy – usłyszała cieniutki piskliwy głosik.
Nie namyślając się długo pszczółka medalistka wyjrzała z ula.
– A to ty muszko. Co tu robisz? Chętnie odpowiem na twoje pytanie. Pszczoły to nie niedźwiadki i nie zapadają w sen zimowy, ale i one jakoś muszą przetrwać zimę. Otóż w czasie zimy tworzą w ulu taki zwarty kłębek, a żeby było ciepło machają skrzydełkami. Jak na dworze jest cieplej, to machają wolniej, a jak zimniej, to szybciej. Bo wiesz, żeby pszczółki mogły przeżyć muszą mieć odpowiednią temperaturę w swoim domku, rozumiesz?
– O!!! A powiedz mi jeszcze ile żądeł ma pszczoła i dlaczego ginie jak kogoś użądli. Ostatnio widziałam jak pszczoła użądliła chłopczyka, a zaraz potem umarła, a chłopca mama zawiozła do szpitala. Dlaczego tak się to dzieje?
– Odpowiem Ci, ale nie wiem czy coś z tego zrozumiesz – odpowiedziała rezolutnie pszczółka – Pszczoły posiadają tylko jedno żądło. Mają też taki aparat i jak kogoś użądlą to ten aparat pozostaje w ciele ofiary i nie może go wyciągnąć, dlatego giną. Co prawda tego aparatu używają tylko w stanie zagrożenia, a chłopczyk świadomie lub nieświadomie – tego nie wiem – skrzywdził pszczółkę, dlatego ta go zaatakowała. Skoro pojechał do szpitala, to widocznie był uczulony na jad
– Aha, a dlaczego pszczoły są pożyteczne, a nas nazywają przebrzydłymi owadami albo szkodnikami.
– Eee nie przejmuj się tym, wszyscy są w jakiś sposób pożyteczni. Jeżeli chodzi o nas to odgrywamy bardzo ważną rolę. Nie tylko zapylamy rośliny, ale i wytwarzamy zdrowe produkty pszczele takie jak miód, pyłek, propolis, mleczko pszczele, wosk oraz jad .
– Oj! Ojoj! Jojku! Ile też tego, a ten jad też może być pożyteczny?
– No tak, w niektórych wypadkach tak. – odpowiedziała pszczółka zadowolona z lekcji jaką udzieliła muszce.
– Dziękuję, dziękuję – odpowiedziała muszka. – Do widzenia.
– Do widzenia – odpowiedziała zadowolona z siebie pszczółka sadowiąc się wygodnie w ulu.
„Najpierw zajrzę do żłobka, żeby zobaczyć jak robotnice opiekują się larwami i poczwarkami, z których wyrosną przyszłe pszczoły” – pomyślała. „Ja jestem robotnicą, ale nie tą co zajmuje się czyszczeniem komórek do których królowa składa jajka .Nie zajmuję się też pielęgnacją gniazda, czy też budową plastrów, gdzie gromadzony jest miód. Plastry są zbudowane z komórek, których materiałem do budowy jest wosk.Ja się tym nie zajmuję, to robią inne robotnice. Ja zajmuję się zbieraniem pokarmu, bo jestem zbieraczką. Wszystkie jesteśmy stałymi mieszkankami ula i każda z nas robi co innego. Przez całe życie jesteśmy posłuszne Królowej Matce. Ttaki już mamy porządek w ulu.”
– O! ho! ho! A to ci dopiero! Kogo ja widzę?
„To pan Antoni w dziwnym ubraniu i osłoną na twarzy. Takim jak wted, kiedy wybierał plastry z miodem. Ale wtedy było jeszcze wiele dymu, który spowodował ,że wszystkie byłyśmy takie jakieś śpiące. Na szczęście nic się nam nie stało. Ciekawe co dzisiaj będzie robił?” – bzzz, bzzz pomyślała pszczółka i poleciała wprost do pana Antoniego, jakby chciała go użądlić.
– Spokojnie moja kochana, spokojnie nic ci nie zrobię muszę tylko wykonać niezbędne czynności i przygotować pszczele domki do sezonu zimowego. Jednak najpierw muszę was odpowiednio nakarmić. Widzisz przyniosłem syrop cukrowy, bo przecież nie możecie być głodne, prawda? Pogodę mamy jeszcze piękną i słoneczną, ale już najwyższy czas, żeby wyjąć niepotrzebne plastry, zabezpieczyć szpary, przez które zimne powietrze dostawałoby się do ula i zapewnić odpowiednią wymianę powietrza i temperaturę. Chociaż wiem, że z tym ostatnim poradzicie sobie same.
– O tak, tak. Jaki ten pan Antoni miły i mądry, a jak dba o nas… Taki pszczelarz to skarb – powiedziała pszczółka. Antoni zajęty pracą nie słyszał wypowiedzi swojej przyjaciółki „pracusi”, bo i jak miał słyszeć, skoro pszczoły nie mówią.
Renia Sobik
Jeśli to możliwe spróbujcie miód. Smakuje? Podziękujcie pszczółkom.
Do zobaczenia Arleta Drzewiecka.